Hoy golpeó a mi puerta tanta soledad, aturde el silencio desde que no estás. Hay melancolía en la habitación, el frío castiga mi razón porque sé que es prohibido nuestro amor. Sentí, jugué, perdí, y este pobre corazón que desea el perdón de Dios. | Dziś zapukała do moich drzwi tak wielka samotność, ogłusza ta cisza odkąd cię nie ma. Melancholia w pokoju, chłód ogarnia mój umysł, ponieważ wiem, że jest zakazana nasza miłość. Czułem, zaryzykowałem, przegrałem, do tego to biedne serce, które pragnie przebaczenia Boga. |
Jadę taksówką. Muszę go zatrzymać. Muszę. Denerwuję się. On nie może stąd wyjechać. Dlaczego jedziemy tak wolno?
- Proszę jechać szybciej - mówię do taksówkarza.
- Robię co mogę.
- Dobrze się czujesz?
- Świetnie, a co? - odpowiadam ponownie na niego spoglądając.
- Nic, przepraszam. - słyszę. - Jadę do Buenos Aires. Jestem Tomás. A ty?
- Ja też do Buenos Aires.
- To już wiem. Pytałem o imię. - uśmiecha się. - Tomás, a ty?
- Julia... na.
- Miło mi cię poznać Julia-no.
Wybieram numer Tomasa i dzwonię, po raz kolejny, ale bezskutecznie. Nie odbiera. Boję się. Tak okropnie się boję, że nie zdążę. Że przyjadę za późno, gdy on będzie już w samolocie, w powietrzu, w drodze do Watykanu.
- Nadal tutaj jesteś? Myślałem, że wróciłaś do Buenos Aires.
- Nie, nie mogłabym. Tym bardziej, że w nocy się księdzu pogorszyło. Martwiłam się.
- Wiesz, że...
- Martwiłam się o księdza jak o przyjaciela - przerywam mu.
- Właśnie do tego zmierzam. Nie... - załamuje mu się głos. - Nie powinniśmy się przyjaźnić. Nigdy.
- Dlaczego ksiądz tak sądzi? Przecież to nic złego...
- Przyjaźń pomiędzy księdzem, a nowicjuszką?
- No właśnie...
- Esperanzo, przepraszam, jeśli to cię rani, ale to nie ma sensu.
- Jeśli ktoś dla ciebie znaczy wiele, to...
- Zacznijmy od tego, że nigdy nie powinienem wiele dla ciebie znaczyć.
- No jasne - przytakuję ledwo trzymając łzy w oczach.
Samochód się zatrzymuje. No świetnie. Jeszcze tego brakowało.
- Proszę się pośpieszyć.
- Jest czerwone światło.
- Proszę jechać.
- Nie mogę. Stracę licencję.
Super. No po prostu super. Sprawdzam w internecie, o której wylatuje jego samolot. Jeśli będzie miał opóźnienie, to prawdopodobnie uda mi się go zatrzymać...
- Ona jest... Ona jest wszystkim - mówi. - Jej uśmiech, sposób bycia, radość, bunt... - wzdycha.
- Tak dłużej być nie może - odpowiada biskup. - Rozchorujesz się.
- Już jestem chory - oznajmia ponownie wpatrując się w ziemię. - Na najgorszą możliwą chorobę. - Zakochałem się - dokańcza patrząc na niego.
- Wiesz co mówisz? - pyta Marcucci wytrzeszczając oczy.
- Wiem, moje słowa brzmią jak wyrok. Nic na to nie poradzę. Musiałem to z siebie wyrzucić. Próbowałem z tym walczyć, przysięgam. Ona sprawa, że czuję się spełniony.
- Spełniony jak Bóg?
- Nie wiem. Niestety, to mnie odsuwa od służby Bogu. Kocham Boga... i ją... - wzdycha.
Nagle słyszę szum. Zerkam przez okno. O nie. Nie, nie, nie, nie, nie... Tylko nie to. Proszę, nie. Przysuwam się bliżej okna. Samolot właśnie rusza. Otwieram drzwi i wybiegam z taksówki.
- Nie zapłaciła pani! - słyszę, ale w zupełności to ignoruję.
- I co zamierzasz z tym zrobić? - pytam, gdy po policzkach płyną mi pojedyncze łzy.
- Dla mnie zawodowo to spełnienie marzeń. Tylko ośmioro księży z całego świata ma szansę być na tak wysokiej pozycji. To naprawdę niepowtarzalna szansa i cud, że wybrali mnie.
- Nie zamierzasz z tego zrezygnować, prawda? - załamuje mi się głos.
- Esperanzo zrozum, taka okazja trafia się raz na milion, a nawet na rzadziej.
Biegnę w stronę lotniska. Zatrzymuję się przy ogrodzeniu i wspinam się na nie. Maszyna wzbija się w powierze. Nie zdążyłam. Ze łzami w oczach patrzę, jak leci. Płaczę, lecz nie spuszczam go z oczu. Wpatruję się w niego dopóki nie znika. Przegrałam...
- Nie płacz... - prosi delikatnie mnie obejmując. - Nie możesz przepraszać za swoje uczucia. Serce zakochuje się w drugiej osobie nie patrząc na to, kim ona jest. Zbyt często zakochuje się w ludziach, w których nie powinno, a my nie możemy nic z tym zrobić... - wzdycha i wypuszcza mnie z uścisku. - Jeśli już jesteśmy wobec siebie zupełnie szczerzy, ja również chciałbym ci coś powiedzieć.
- Tak? - rzucam pociągając nosem.
- Ja... - zastanawia się przez moment. - Ja też jestem zakochany... w tobie. I ja też nie potrafię sobie z tym poradzić.
- I co z tym zrobimy? - pytam.
- Nie wiem, naprawdę nie wiem. Wydaje mi się, że próbowałem już wszystkiego. Chciałem trzymać się od ciebie z daleka, ale nie udawało mi się to. Nawet, gdy wyjechałem do innego miasta, zdarzyło się coś, co sprawiło, że musiałem tu wrócić. Chciałem cię za coś znienawidzić, ale nie umiałem znaleźć żadnej rzeczy, która sprawiłaby, że pomyślę o tobie w zły sposób... - bierze głęboki oddech. - Oboje nie możemy kochać. Nie w taki sposób...
- Ale ja nie umiem inaczej... - szepczę.
- Ja też nie...
- W takim razie co zrobimy?
- Nie wiem... - odpowiada. - Nie znam na to pytanie odpowiedzi mimo, że powinienem.
Seré tu grito y silencio, seré tu frío y calor, seré tu tierra y tu cielo, tu pájaro en vuelo, tu boca de miel. Seré tu cuento dorado, seré tu reino y tu rey, seré tu hombre soñado, lo que has anhelado, por ti seré. | Będę twoim krzykiem i ciszą, będę twoim chłodem i ciepłem, będę twoją ziemią i niebem, twoim ptakiem w locie, twoimi ustami słodkimi jak miód. Będę twoją złotą bajką, będę twoim królestwem i twoim królem, będę twoim wyśnionym mężczyzną, którego pragnęłaś, dla ciebie będę. |
Dzień dobry, dobry wieczór wszystkim! Raczej nie taki dobry, jak mniemam. Jestem przekonana, że nie podobało Wam się to zakończenie no, bo przecież Esperanza i Tomás są w końcu dla siebie stworzeni, nieprawdaż?
Nie wiem, czy pamiętacie, ale pod ostatnim rozdziałem wspomniałam, że będę miała małą niespodziankę, więc tak na poprawę humoru, przejdźmy może do niej teraz. Werble proszę! *Pam para pam pam pam!* Będzie drugi sezon! Kto się cieszy? Nie zdradzę jeszcze za wiele, ale uprzedzając pytania, które mogą się pojawić - nie wiem, kiedy zacznie się on pojawiać, ale na pewno odpowiednio wcześniej dam tutaj o tym znać 😉
Mam nadzieję, że widzimy się niebawem ♥
Hura! Świetnie, że zdecydowałaś się na kontynuację, bo jak sama wiesz takie zakończenie jest nie do przyjęcia! Do zobaczenia w drugim sezonie Kasia.
OdpowiedzUsuńPo reakcji na ich wspólną noc domyśliłam się, że zakończenie również pewnie się nie przyjmie dlatego też stwierdziłam, że muszę coś z tym zrobić 😄
UsuńSuper że będzie kontynuacja już się cieszę na samą myśl. Jak się domyślasz zakończenie nie jest zbyt fajne, żeby nie powiedzieć rozczarowujące. Tak więc bardzo się cieszę że nadal będziesz dla nas pisała. Buziaki Camila!
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło z tego powodu 😊
UsuńSuper, że to nie koniec. Jak się domyślasz wszystkie czekamy na szczęśliwe zakończenie opowiadania. Do zobaczenia w drugim sezonie. Julia!
OdpowiedzUsuń😄
Usuńkiedy obiecany 2 sezon?
OdpowiedzUsuńNiedługo pojawi się post 😉
Usuń