czwartek, 1 września 2016

Cześć!

Cześć! Jestem bloggerka i wcale nie mam tak na imię, ale takim pseudonimem podpisuję się na swoim blogu. Wiem, bardzo oryginalne, prawda ;D? Nie lubię o sobie mówić, ale coś tam jednak powinnam napisać.
Powiem tylko tyle, że jestem zwykłą nastolatką chodzącą do szkoły. Uwielbiam pisać. Mogłabym siedzieć i tworzyć opowiania cały czas. Od małego opowiadałam jakieś niestworzone historyjki. Później zaczęłam je zapisywać i kazałam czytać moim bliskim. Jednak to mi nie wystarczało. We wrześniu 2013 roku założyłam swój pierwszy blog, który prowadziłam przez dwa i pół roku. Moja przygoda z nim zakończyła się w czerwcu tego roku, gdyż przyszedł wtedy najwyższy czas, aby zakończyć tamtą historię. Mimo to, zawsze będę go dobrze wspominać, ponieważ to dzięki niemu bardzo rozwinęłam się w pisaniu i poznałam świat blogosfery.
Jeśli spotykasz się z moją osobą po raz pierwszy to jest coś, co powinieneś dodatkowo o mnie wiedzieć. Mam ogromną słabość do seriali i telenowel, szczególnie tych z Ameryki Południowej. Na moim pierwszym blogu opisałam życie bohaterki z argentyńskiego serialu - "Violetta". Tak jasne, możesz mnie wyśmiać. Śmiało, masz na to teraz chwilę. Trutututu... Skończyłeś? Dobra, to lecimy dalej.
Teraz przyszedł czas na coś nowego. Jakiś czas temu oglądałam filmiki na YouTube i przez przypadek (a może nie?) włączyłam fragment innej produkcji Pol-ka, mianowicie "Mojej nadziei". Zainteresował mnie. Później włączyłam drugi, trzeci, czwarty... no a później cały odcinek i zaczęło się. Wciągnęłam się w ten serial, a ponieważ wiedziałam, że nie chcę jeszcze kończyć swojej "działalności" na blogspocie postanowiłam stworzyć coś dotyczącego tej telenoweli.
Z początku się wahałam. No bo, czy to ma sens? Pisanie o kościele i spraw jego dotyczących, jeśli tak naprawdę samemu się o tym za dużo nie wie? Oprócz tego myśl, że kto niby będzie chciał to czytać? Ale jeśli serial znalazł swoich odbiorców, to może również i ja ich znajdę? Po za tym, tak na dobrą sprawę, ta historia nie opowiada o Bogu, tylko o miłości dwóch osób, które ze względu na Boga nie mogą być razem. A to już coś innego. Coś czego jeszcze na blogspocie nie znalazłam.
Możliwe, że trafiłeś tutaj bo oglądasz tę telenowelę i szukałeś opowiadania opartego na nim. Możliwe, że trafiłeś tutaj, bo czytałeś mojego wcześniejszego bloga i chciałeś zobaczyć czym będę się teraz zajmować. Możliwe, że trafiłeś tutaj, bo nudziło ci się i po prostu zgubiłeś się w internetach. Tego nie wiem, ale mogę ci zagwarantować, że każdy z tych powodów, jest dobry, aby zostać tu na dłużej. No jasne, to zależy od ciebie. To twój wybór i twoja decyzja, którą oczywiście uszanuję. Jeśli stwierdzisz, że to nie jest miejsce dla ciebie, to wyłącz kartę i porób coś innego, ale jeśli spodoba ci się moja twórczość to liczę, że zostaniesz ze mną, aby poznać moją wersję tej historii.
Teraz parę słów organizacyjnych. Rozdziały piszę z perspektywy głównej bohaterki tzn. w pierwszej osobie, z jej punktu widzenia, w czasie teraźniejszym. Będą się one pojawiały cztery razy w tygodniu. Nie wiem, czy to dużo. Chyba nie. No nieważne, wracając. Publikowane będą w każdy poniedziałek, środę, piątek i niedzielę o godzinie 18:30 (godzina może jeszcze ulec zmianie). Jeśli oglądasz serial, to pewnie zauważysz, że niektóre wątki będą się powtarzać. Jedne z nich będą identyczne, jak w telenoweli, inne trochę zmienione. Jest to spowodowane tym, że musiałam jakoś rozpocząć tę historię jednocześnie nie chcąc bardzo namieszać. Dodam jeszcze, że szablon wygląda o wiele lepiej w wersji komputerowej, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że na telefonie niewygodnie byłoby w ten sposób czytać posty, więc zostawię wersję mobilną, ale powtarzam, że nie wygląda ona najlepiej.
Na sam koniec chciałabym napisać kilka słów do osób, które są tutaj dzięki mojemu staremu blogowi (jeśli oczywiście takowe są). Strasznie się cieszę, że tutaj jesteś, naprawdę. Obiecałam, że wrócę i wróciłam, widzisz? I wcale nie kazałam na siebie długo czekać :D. Ładny nagłówek zrobiłam? Taaak, na wcześniejszym brakowało nagłówka, ale dopiero w wakacje opanowałam programy graficzne. I jak widzisz, w bardzo niskim stopniu, ale chyba nie jest aż tak źle :').Wiem, ta historia nie jest prawie w żaden sposób powiązana z tą wcześniejszą, ale może Ci się spodoba. A jak nie to trudno. Musimy się pożegnać. Jednak może zanim, zaczekaj i sprawdź czy na pewno Ci to nie podpasuje. Może się zdziwisz ;)?
Do zobaczenia w prologu, który pojawi się już jutro ♥

2 komentarze:

  1. Nagłówek jest super. I nie zmiernie ciesze się że wróciłaś.
    Majka<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Trochę się nad nim namęczyłam, więc bardzo mi miło, że efekt końcowy się podoba ^_^
      Ja też się cieszę. Okropnie mi tego brakowało :')

      Usuń